SAP – najlepsza gra strategiczna w jaką grałem
Czym jest oprogramowanie SAP, dla zwykłego, początkującego użytkownika? Tajemniczym, potężnym, nieznanym narzędziem, którego zrozumienie zakrawa na cud, a którego nauka zajęła by wieki – tak myśli większość początkujących użytkowników. Początkowo podzielałem to zdanie. Jednak dzisiaj zaprezentuję zupełnie inny sposób myślenia, który wymaga niczego innego jak tylko zmiany podejścia to tego fascynującego systemu. A jeśliby tak podejść do SAP z nieco większym luzem, jak do gry? Kto z Was nie grał nigdy w gry strategiczne? Większość z nas, chociażby w dzieciństwie, miała kontakt ze strategią, która całkowicie nas pochłonęła. Dzisiaj opowiem o najlepszej grze strategicznej w jaką kiedykolwiek grałem. O grze, w którą nie można przegrać, a zdobyte poziomy i doświadczenie wywierają wpływ na życie w realu. Jeśli zaczynasz grać w tę grę, to przeczytaj i sprawdź co może Cię czekać, gdy będziesz przechodził przez jej poziomy.
Poziom I
Poziom pierwszy rozpocząłem z zupełnie pustym ekwipunkiem, bez żadnego doświadczenia, jako pracownik magazynowy, obsługujący podstawowe procesy logistyczne w systemie SAP. Można powiedzieć, że gra została zainstalowana i rozpoczęło się rozeznanie terenu. Pierwsze spostrzeżenie: pracownik magazynu nie jest świadomy tego, że wykonuje pracę zaplanowaną (i to świetnie) ale przez kogo? No właśnie, tutaj pojawiło się pierwsze pytanie. Realizujemy zlecenia produkcyjne. Zanim jednak zaczniemy produkować, musimy dostarczyć komponenty na podstawie listy zawartej w zleceniu przeniesienia. Ale dlaczego na produkcję dostarczamy części właśnie z tych konkretnych miejsc składowania, skoro są również w innych, bliższych miejscach? Dlaczego trzeba pobierać z dwóch miejsc ten sam materiał, skoro dostępne jest inne miejsce z dostępną pełną ilością? Kto wprowadza dokumenty zleceń przeniesienia do systemu, kto definiuje źródłowe miejsca, z których należy kompletować. Tutaj pojawiło się pytanie do planistów produkcji i logistyki. Nie było łatwo uzyskać odpowiedź, ponieważ każdy mówił o innym dokumencie, myśląc, że obydwa działy pracują na tym samym. Słowo zlecenie oznaczało to po prostu zlecenie. Dla magazynu zlecenie wygląda inaczej, dla produkcji jeszcze inaczej, ale dla każdego działu dokument, na którym pracuje jest po prostu zleceniem – problem w tym, że mówią o zupełnie innym dokumencie, a każdy myśli o swoim własnym (zlec. produkcyjne i zlec. przeniesienia). Widoczna była duża bariera komunikacyjna. Po łopatologicznych wyjaśnieniach i po dojściu do konsensusu, nadeszła chwila prawdy i zdumiewająca odpowiedź na zadane pytanie nasunęła się sama: kto decyduje o tym jak jest realizowana kompletacja? Nikt – to się dzieje samo. Ale jak? Nic nie może dziać się samo. Rozwikłanie tej zagadki było pierwszą misją w grze. Jako, że nie było gdzie szukać odpowiedzi postanowiłem troszkę pogooglować i trafiłem na forumsap.pl Po udanej rejestracji znalazłem się na nowym całkowicie nieznanym i nieodkrytym przeze mnie terenie. Tutaj rozpoczął się level drugi.
Poziom II
Szperanie na forum oraz zadanie kilku pytań, dało mi odpowiedzi. Przejście tego poziomu ułatwiły mi materiały podrzucone przez użytkowników forum. Jednakże podczas eksploracji systemu, zauważyłem, że im więcej wiem, tym wiem mniej. Przy każdym dniu pracy z systemem, nasuwały się kolejne pytania. Jednocześnie, dowiadując się o możliwościach systemu SAP, pojawiały się również pomysły na to jak te nowości wykorzystać w codziennej pracy. Jak to w każdej grze bywa, pod koniec etapu, trzeba natknąć się na Bossa, którego przejście jest nie lada wyczynem. Jednak w tym przypadku spotkanie z Bossem, dało mi potężnego „kopa” motywacyjnego. Drążyłem pewien problem na forum (dotyczący strategii pobierania materiałów ze stałych miejsc składowania – artykuł można znaleźć tutaj). Nigdy nie pomyślałbym, że jednym z użytkowników tegoż forum będzie Pani Dyrektor zakładu, w którym pracuję. Mimo tego, że informacje pisane przeze mnie nie zawierały żadnych szczegółów i były bardzo ogólnikowe, to zostałem zidentyfikowany przez Dyrekcję firmy. Pewnego dnia, gdy jeździłem na wózku po hali magazynowej odwiedziła mnie Pani Dyrektor. Zostałem zapytany, czy jestem zarejestrowany na forum i szukam rozwiązań na systemowe problemy w pracy. Pełen stresu, stwierdziłem, że nie ma co ukrywać, i tak już mnie namierzyli i pewnie wylecę. Ku mojemu zdziwieniu okazało, się, że nie taki był cel wizyty. Nie było żadnych nieprzyjemności, tylko uścisk dłoni i gratulacje za postawę, obietnicę wsparcia i co najlepsze – dostęp do serwera testowego, gdzie mogłem grać i odkrywać kolejne nieznane obszary. Można powiedzieć, że ten level ukończyłem z kolejnymi umiejętnościami oraz z bonusem w postaci dostępu do serwera testowego.
Poziom III
Wraz z dostępem do serwera, na którym mogłem kontynuować zabawę i podbijać nieznane imperium, pojawiało się coraz większe rozumienie tej gry. Poznałem nowe transakcje i zależności pomiędzy modułami i wpływem danych podstawowych na poszczególne obszary. Wydawało mi się, że jestem niezniszczalny i grę mam w jednym paluszku. Jednak jak to bywa w grach strategicznych, wkrótce musiałem trafić na kogoś lepszego od siebie. Przechwalając się poznanymi transakcjami i ich możliwościami, z których i tak nie korzystałem, rosła moja pewność siebie, co zakrawało czasami na zwykłe cwaniactwo. Wszystko się zmieniło, gdy firma wynajęła konsultanta z zewnątrz, w celu przeprowadzenia pewnych zmian w systemie. Przyglądałem się jak ów konsultant poruszał się po systemie. Początkowo miałem niezły ubaw, patrząc jak szuka transakcji w menu SAP. Byłem przekonany, że nie zna transakcji, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie jest wystarczający dobry. Nie musiało minąć dużo czasu, by sprowadził mnie na ziemię. Ten człowiek posiadał taką wiedzę, o jakiej tylko mogłem pomarzyć. Wtedy dopiero zrozumiałem, że nie o znajomość transakcji chodzi w tej grze. Tutaj liczy się zrozumienie. Ten Pan po prostu wiedział, gdzie szukać i tylko dwa dni zajęło mu zrozumienie kluczowych procesów biznesowych w firmie. Nauczyło mnie to wiele pokory i jednocześnie uzmysłowiło, że jednak jestem cienki i znajduje się dopiero na początku gry. Grałem w zły sposób, a znajomość transakcji mogłem sobie wsadzić w buty, dlatego wciąż stałem w miejscu. Posiadałem wiedzę, na temat czegoś czego nie rozumiałem. To był czas, aby spojrzeć prawdzie w oczy i grzecznie, ze spuszczoną głową, powrócić do poziomu pierwszego.
Poziom IV
Rozpocząłem ponownie grę, praktycznie od zera, porzucając poprzednie metody. Teraz nie było ważne, gdzie klikać, tylko dlaczego system zachowuje się w taki sposób, a nie w inny. Aby to pojąć należało powrócić do korzeni i zaznajomić się z podstawami teorii: czyli poznać wszystkie elementy struktury organizacyjnej w SAP, dokumenty i przede wszystkim terminologię. Brak znajomości terminologii bardzo utrudniał komunikację w sieci. Praktycznie nie było możliwości zadać pytania w taki sposób aby było ono zrozumiałe przez użytkowników forumsap.pl. Ten poziom był najtrudniejszy. Nagromadziłem całą masę materiałów i praktycznie tonąłem w oceanie wiedzy. Gra wydawała się jeszcze bardziej skomplikowana niż wcześniej. Gdzie bym nie wetknął nosa, tam pojawiały się jakieś pytania. Poza forum, szukałem również pomocy poprzez wiadomości prywatne. Dzięki uprzejmości i cierpliwości Dominika Tylczyńskiego oraz Piotra Krawca udało się znaleźć wiele rozwiązań ułatwiających przejście gry. Moja fascynacja grą została zauważona i otrzymałem awans z pracownika magazynowego na referenta, później specjalistę i tak stopniowo podnosiłem rangę gracza. Zainteresowanie grą w SAP, wykraczało już poza zasięg obszaru, w którym pracowałem. Starałem się pomagać księgowości, działowi sprzedaży, produkcji. Jak czegoś nie potrafiłem, mówiłem, że potrafię, a dopiero później szukałem rozwiązania. Ludzie stopniowo zaczęli wykorzystywać moją chęć poznania i przejścia gry. Początkowo pomoc innym użytkownikom przynosiła wielką przyjemność, ponieważ pomagając mogłem trochę poopowiadać o systemie. Po pewnym czasie zorientowałem się jednak, że część ludzi zwracająca się z prośbą o pomoc nie chce słuchać moich wyjaśnień. Po prostu chcą, abym za nich rozwiązał ich problem, a opowieści o jego przyczynach zostawił dla siebie. W związku z tym przyjąłem taktykę, ze zacznę robić im instrukcję, aby w razie problemu, mogli go rozwiązać już bez mojej pomocy. Nim się zorientowałem powstała naprawdę duża kolekcja video-tutoriali i tradycyjnych dokumentów, które zawsze służą pomocą. Oczywiście podczas ich tworzenia często musiałem się posiłkować dokumentacja z portalu: saphelp co miało bezpośredni wpływ na szybkie przyswajanie wiedzy. Grzechem by było również nie wspomnieć o wizycie Dominika Tylczyńskiego w firmie. Po krótkiej korespondencji za pośrednictwem forum, zdecydował się przyjechać i przedstawić prezentację na temat funkcjonalności SAP ERP. Wizytę tą porównywałem niemalże z wizytą papieża. Żebyście słyszeli jak opowiadał o SAP, to było jak poezja, muzyka dla ucha oraz oczywiście kolejny „kop” motywacyjny.
Poziom V
Tutaj nastąpił przełomowy moment. Centrala firmy (poza granicami kraju) zdecydowała się na implementację systemu SAP EWM w naszym zakładzie. Jak myślicie, kto został wciągnięty w projekt? Oczywiście ten czubek, który nie może przestać myśleć o grze w SAP 😉 Brawo Ja! Stałem się Key Userem. Zostałem wysłany na tygodniowe szkolenie, a później uczestniczyłem w całym wdrożeniu. Można by powiedzieć, że to już koniec tego poziomu. Czas na kolejny level. Który to już z kolei? No właśnie… teraz to już i tak nie ma znaczenia. Teraz pozostała gra dla przyjemności, a nie dla poziomu. Nie obchodzi mnie czy jest ktoś lepszy, ani to co już umiem. Chcę po prostu dalej grać i poznawać to czego nie umiem. Rozpoczął się okres testów nowego systemu, zabawy, robienia instrukcji i szkoleń innych pracowników. To już nie była praca tylko czysta przyjemność, a jej efekty były tak zadowalające, ze support zwrócił się prośbą o udostępnienie moich click-guide’ow, bo oryginały nie były wystarczające dobre. Moja wdzięczność dla systemu SAP przechodziła wszelkie granice. Bardzo chciałem komuś podziękować, ale nie wiedziałem komu. Zapytałem więc Dominika Tylczyńskiego, czy nie potrzebuje trochę pomocy przy administracji forum. Chciałem jakoś pomóc w jego społecznej działalności, w zamian za odpowiedzi jakie otrzymywałem na forum i prywatnie. W odpowiedzi dowiedziałem się o inicjatywie stworzenia Polskiej Grupy Użytkowników SAP. Widząc, że w tym temacie troszkę mało się dzieje, postanowiłem jakoś pomóc. Miałem dużo więcej czasu niż zaangażowani w tą inicjatywę SAP’owcy. Po kryjomu więc, od podstaw, stworzyłem propozycję strony dla grupy oraz skontaktowałem się z SAP SE, nie spodziewając się, że akcja potoczy się tak szybko. Po akceptacji projektu strony przez Dominika, rozpoczęliśmy wspólną pracę nad zakończeniem projektu. Zawodowo, akcja również toczyła się dosyć szybko. Gra w SAP nabrała bardzo szybkiego tempa. Praktycznie, nic nie robiłem, byłem pchany przez lawinę, którą spowodowała gra. Jako tester systemowych procesów logistycznych oraz uprawnień mogłem cieszyć się dostępem do przewodnika konfiguracji, a to z kolei otworzyło furtkę do kolejnych doświadczeń. Głód poznania nowego systemu był na tyle duży, że rozpocząłem tłumaczenie książki, wydawnictwa SAP Press: Warehouse Management with SAP EWM (dla własnego użytku). Poświęcając tylko 10 minut dziennie udało się zrobić około 400 print-screenów z systemu takich samych jak w książce, ale w języku polskim. Dlaczego o tym piszę? Bo to jest niesłychany paradoks! Angielska książka SAP PRESS została przetłumaczona przez człowieka nie znającego angielskiego 🙂 Teraz to już historia – po tym szaleństwie czytanie angielskich tekstów o SAP nie sprawia mi już żadnych trudności. Robiąc to z pasją nawet nie zauważyłem, że nauczyłem się angielskiego (przynajmniej w zakresie rozmów o SAP).
Ciekaw jestem, jakby potoczyła się sytuacja, gdybym nigdy nie zetknął się z tą grą. Tego nie wiem. Ale mogę ręczyć głową i z czystym sumieniem zapewnić, że nauka SAP przynosi tylko same korzyści. Jeśli Ty, drogi użytkowniku, będziesz myślał o SAP jako o narzędziu, z którym zmuszony jesteś pracować – to będzie on dla Ciebie tylko nieznanym, trudnym systemem utrudniającym życie. Jeśli natomiast, choć ten jeden raz, zatrzymasz się na chwilę i zamiast klepać nieświadomie w systemie, zastanowisz się dlaczego to robisz i jaki to wywiera wpływ na firmę, w której pracujesz, jestem pewien, że wciągniesz się w grę bez opamiętania. SAP jest jak naprawdę dobra gra strategiczna – jeśli będziesz myślał w ten sposób, to jestem pewien, że się wciągniesz w wir świata SAP’a i zyskasz wiele korzyści, które będą miłym efektem ubocznym dobrej zabawy. Miłej gry!!!